Sambor |
Wysłany: Śro 22:00, 01 Sie 2007 Temat postu: Pradziad 21.07.2007 |
|
2 tygodnie po wycieczce w nasze Beskidy pomyślalem żeby pojechac i wjechac troche wyżej. A najlepij zeby bylojeszcze troche egzotycznie , dlatego wybór padl na Republike Czeska i ich najwyzszy szczyt Pradziad (1492) [nodobrze najwyzsza jest sniezka ale dziela ja z nami wiec sie nie liczy .
Wyjazd jeszcze wczesniej niz ostatnio i odziwo pelna mobilizacja bez marudzenia , nawet rowery sprawnie sie zmiescily .
Po 2 h jazdy bylismy juz za granica i zaczelismy sie piąć w góre. Oczywiscie asfaltem jechalo sie dobrze wiec pojechalismy za daleko ale maly wariant i juz bylismy na wlasciwym szlaku.
Jeszcze tylko rzut oka na znaki... Pawel zauwazyl ze bylo cos z rowerem, nawet sie wrocil. Krzyknal tylko ze nie mozna wjezdzac na choinki ...OK ja nie bede .
Szlak okazal sie tak naprawde szutrowa droga i bardzo szybko pielismy sie w gore i juz po godzinie naszym ocza ukazalo sie tzw. "Czerwonohorskie sedlo" [pisownia jak najbardziej nie oryginalna].
Czerwonohorskie Cedlo w calej okazalosci
Jest to jeden z najwiekszych kurortow zimowych, wlasnie robili droge wiec ludzi nie bylo (bo nie mozna bylo wjechac samochodem).
Z Sedla zaczelismy sie kierowec w strone pradziada. Caly czas szutrem, i sporo pod gore, trening niezly.Mijamy nawet pare ekip wiec jest moc .
Widoki troche popsute, wszedzie widac ingerencje czlowieka...wiatraki,stoki,wielka elektrownia...
Przyklad ingerencji czlowieka...wiatraki...
Po drodze na chyba jedynym banalnym zjezdzie Sojus leci przez kierownice...ale nie byle jak. Wszystko wydawalo sie byc w zwolnionym tempie...hamowanie, wjazd do rowu, podniesione tylnie kolo, lot . Szkoda ze nie mialem aparatu bo oscar za film krotkometrazowy jak nic
Po drodze mijamy jeszcze schronisko, ale nawet nie robimy w nim przerwy bo w oddali widac juz charakterystyczna wierze przekaznikowa stojaca na pradziedzie...
Schronisko "Svycarnia", w oddali widać wieże na szczycie Pradziada
Na sam szczyt prowadzi asfalt, kilometrowy podjazd ale daje w kosc. Na szczycie robimy przerwe, podziwiamy to co Czesi maja najlepszego , pijemy...
...obowiazkowe zdjecia z wieżą....
Teraz zostalo tylko zjechac...na poczatku sporo turystow wiec ostroznie, ale potem juz 6 km pustej drogi a tracimy prawie 600 m . Ja zrobilem to w ok 6 minut , bez krecenia lekko zlozony wychodzilo 64 km/h wiec zabawa byla .
Potem niby juz do samochodu ale znowu pod góre, trzeba przejachac jeszcze jedno pasmo. Podjazdy ida nam naprawde szybko, ale glownie asfalt i dobre szutry. Na koniec ostatni zjazd, ten juz troche zabawniejszy. Jest pare nawrotow na zakretach leza kamyczki wiec trzeba uwazac, ale pada rekodr dnia 70 km/h .
Przy samochodzie jesteśmy ok 16.00 wiec czas dobry. Odczyt z licznika 70 km, przy sredniej prawie 17, wiec jak na gory calkiem calkiem
Klasyka czyli zdjęcie z drogi powrotnej , zwroćcie uwagę jak stloczone są rowery z tylu
Wyjazd udany, troche mniej emocji niz 2 tyg wczesniej ale za to wiecej jazdy niż pchania . No i zostaje sie cieszyć że nasze góry nie sa az tak zniszczone przez czlowieka, bo np asfaltu na pilskoczy babia sobie nie wyobrażam, i dobrze |
|